Godzina 11.05 na parkingu, ja do lasu, mąż jak zwykle koło między nogi i na Żar.
Ceglasie, jak zwykle niezawodne (około 14),
kurki ruszyły po ostatnich opadach ( duża garść), sporo zostało do podrośnięcia, pokazało się trochę innych grzybów, między innymi muchomory,
czarcie jaja i mój jeden, jedyny król-
borowik sosnowy🫠