Krokiem posuwisto- ślizgowym, przemierzając jary i górki, w mgieł oparach, stwierdzić mogę, że w lesie mokrym i trudnym do zdobycia, pomalutku zaczyna się szarża szlachty i innych żołnierzy w siateczkowych misiurkach. Wojsko to jeszcze nie w pełnym szyku, ale zjazd zwołuje, aby taktyki walki z wrogiem opracować. Giermkowie w żółtych majtkach w stada się grupują, aby opór najeźdźcom dać. Dzielnie im sekundują towarzysze w cegły uzbrojeni. Może armia niewielka, ale wici rozsyła, aby za dni kilka jak najliczniej, w pełnym rynsztunku w lasach się stawić. Choćby podchody i walkę szarpaną stosować miały, ja, w koszyk i nożyk uzbrojona, za kilka księżyców, do tropienia ich ruszę.... Wszystko się zdarzyć może, gdy głową pełna marzeń....