Krótka wizyta w moim brzozowo/dębowym zagajniku.
Nie było czasu na dłuższą wizytę, ale 20 minut wystarczyło by sprawdzić, co tam się od soboty pojawiło. Przybyło niestety niewiele, jeden prawy, nadjedzony przez jakiegoś gryzonia, jeden
podgrzybek brunatny, jeden
kozak którego ewidentnie przeoczyłem w sobotę i kilkadziesiąt
zajączków, w tym kilka młodych. Niestety większość robaczywa, udało mi się wybrać 17 sztuk maluchów, które właśnie skwierczą na patelni. W najbliższy weekend zaliczam ostatni wypad, chyba że nie ostatni;););)