jedna
kania, jeden
zajączek
Coś się tym grzybom w głowach poprzestawiało od tego gorąca. Zamiast w lesie pod buczkami, sosenkami, jodłami siedzieć we mchu, to nad rzekę się wyniosły jak jakieś celebrytki. Z rodzinką nad rzekę mojego dzieciństwa dziś pojechałem. Rwania nie było, tylko branie. Z gruntu jedna
kania, i na przepływankę jeden
zajączek. I jeszcze tyrpło parę razy i na tym się skończyło. Kajakarzy się naspływało i "grzyby" odpłynęły w siną dal. Żmija płynąca zygzakiem w poprzek rzeki to chyba żmija zygzakowata. Ale nie dała się sfocić. Strasznie się wierciła. Ale upał.
Na dokładkę zdjęcie, które jest moim osobistym stosunkiem do pewnych zdarzeń.