(40/h) Gdy obudziłem się rano termometr wskazywał -1, z nieba nic nie leci a że miałem kilka godzin luzu to decyzja mogła być tylko jedna: do lasu. Trochę się zdziwiłem wyjeżdżając za miasto że na polach leży trochę śniegu. Gdy dotarłem do upragnionego celu mój zapał zdecydowanie zmalał bo w lesie śniegu było jeszcze więcej. No nic myślę sobie zostanie tylko rześki grudniowy spacer a że dziś Wigilia to może spotkam jakiegoś gadającego leśnego zwierza. Wędrówka po urokliwych sosnowych zagajnikach potrwała trzy godzinki i nawet zaowocowała niezłym zbiorem. Z leśnej zamrażarki wyrwałem dwie czapki wodnichy w dobrej kondycji i cztery zielone gęsi, których nie brałem bo trochę poczarniały. Szczęśliwy dotleniony i zadowolony wróciłem do domu i tak się zastanawiam że może w Szczepana po Świątecznym obiedzie na leśny spacer😃 Wszystkim zdrowo grzybniętym i ich ukochanym rodzinom życzę zdrowych, ciepłych, rodzinnych i pachnących leśnymi skarbami Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.
(20/h) Gdy przeczytałem wpis Janko ze świętokrzyskiego z koszami pełnymi dorodnych gęsi nie mogłem spokojnie spać i gdy tylko stopniała śnieżna pieżyna poprułem na swoją najlepszą miejscówkę sprawdzić czy coś przetrwało kilkunastodniowy atak zimy. Po drodze gdy jechałem zaczęło padać a ciuchy od deszczu zostały w garażu. Biłem się z myślami czy nie zawrócić lecz na szczęście serce wygrało z rozumem i o dziesiątej zacząłem przeszukiwać sosnowe zagajniki. Wytrzymałem ponad dwie godziny pomimo że przemoczony ale szczęśliwy wracałem do auta z koszyczkiem pełnym grzybów, w którm wylądowała głównie wodnicha oprócz niej ponad czterdzieści wypasionych zielonek. Powodzenia dla wszystkich pozytywnie grzybniętych i zarażonych lasem. Pozdrawiam.