Przygód z szalonym żółciakiem siarkowym ciąg dalszy. Godzinka w lesie liściastym i odwiedziny stanowiska żółciaka na czereśni ptasiej. Podrosły (bądź odrosły - o czym w dopiskach) dość znacznie od poniedziałku. Zebrałem ponad 800 g - nie za wiele jak na żółciaka, ale już 2 razy był pozysk z tego stanowiska i jeszcze będzie :). Liczę 5 szt. za każdą kępkę. Dodatkowo pierwszy raz zebrałem kilka łuszczaków zmiennych, ale chyba jeszcze wstrzymam się z konsumpcją, zwłaszcza że nie bardzo wiadomo, co zrobić z taką ilością, a do tego ucierpiały w transporcie.
Kusi mnie, żeby przyrządzić zupę a-la flaczki z żółciaka (z dodatkiem innych grzybów mrożonych). Wiem, że to nie
boczniak, ale... Próbował ktoś go w takiej postaci?