Warunki w lesie są bajeczne, wilgotno po deszczu, temperatura wysoka, ale grzyba ani śladu. Spędziliśmy kilka godzin na dokładnym buszowaniu, spenetrowalićmy kilka różnych lokalizacji i będziemy musieli poprzestać na fantazmjach o makaroni z sosem śmietanowo-borowikowym. Grzybomaniacy Z mazowieckiego muszą zaczekać jeszcze co najmniej miesiąc na pierwsze obfite zbiory.