(30/h) Susza robi swoje-trudno uzbierać przypadkowemu grzybiarzowi wchodzącemu do przypadkowego lasu. Ja odwiedziłem najbardziej płodne znane od kilkudziesieciu lat miejsca i stąd ten wynik-koźlarze/wyłącznie grabowe w pobliżu mokradeł/, kurki wystepujące po jednej do kilku, gdzie zazwyczaj rosły w stadach, trochę boczniaków płucnych na zwalonych próchniejących gałeziach nad wyschniętymi rowami i oporne na suszę niezłe konsumpcyjnie gołąbki jadalne/w większości zaczerwione/. Powietrze nagrzane również niemiłosiernie w lesie, mimo ze wstąpiłem doń grubo po dziewiętnastej. Podziwiam dzisiejszych grzybiarzy, ktorzy składali raport ze znacznie wcześniejszych godzin.
(30/h) ZmIany jak w kalejdoskopie. Dwa dni temu nie widziałem rurkowych, dziś sporo koźlarzy grabowych/pojedyńcze zdrowe/. wyginęły gołąbki, boczniaki i łuszczaki. Pojawiły sie nieliczne smaczne mleczaje smaczne. Najwięcej zaś masywnego pieprznika bladego, kurki natomiast nieliczne.
(50/h) Po ostatnich opadach wyraźnie więcej kurek i łuszczakow, rurkowych niespodziewanie zdecydowanie mniej. Dokładając trochę gołabkow i boczniaków łyzkowych można osiągnąć przyzwoity stan konsumpcyjny.
(50/h) Trudno nie wchodząc do lasu uwierzyć, że w okresie przeraźliwej suszy można znaleźć sporo koźlarzy i gołąbków, niemało boczniaków płucnych, trochę ceglaków, pojedyńcze małe kępki łuszczaków. Prawdziwy wysyp w buczynie mleczaja biela-smażony/pieczony na słoninie-pyszny.