Smardze stożkowate. Las liściasty.
Piszę tą relację, żeby nie wyglądało że w kwestii
smardzy Śląsk gorszy od Zagłębia 😉 Tegoroczną przygodę ze smardzami zacząłem 10 marca. Pojawiły się na mojej pewnej miejscówce. Obserwowałem sobie jak się powoli pojawiają i wolno rosną. Niestety moja miejscówka okazała się nie tylko moja i zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Ktoś inny pojawia się na niej i je zrywa. Ja znajduję te których nie zauważył i patrzę jak rosną aby za trzy dni że smutkiem stwierdzić że już ich nie ma. Dlatego postanowiłem dzisiaj wybrać się do innego lasu w poszukiwaniu nowych miejsc. Las ten od jakiegoś czasu wydawał mi się że ma potencjał na
smardze ale unikałem go. Niestety jest to teren opanowany przez dziki, które spotkałem już tam dwa razy. Ale dzisiaj nabrałem odwagi i poszedłem w nieznane. I opłacało się. Dzików nie było ale były
smardze. Przez około dwie godziny namierzyłem kilka skupisk młodych i średnich
smardzy stożkowatych. Były różnych kształtów - jedne bardziej wysmukłe, inne bardziej koliste. Pod koniec wycieczki trafiłem najfajniejsze miejsce. Wokół kępy drzew rosło ich kilkadziesiąt, w tym wiele wyrośniętych. Marzenie grzybiarza. Nie będę pisał gdzie to jest bo chcę je jeszcze kilka razy tam zobaczyć. Myślę też o innych miejscach. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂