W końcu i mnie udało się do lasu wybrać. Co prawda blisko miasta i ludzi też trochę było ( to na biegówkach, to z zaprzęgiem piesków, to na spacerze ). Na szczęście tłoku nie było a w lesie cicho. Slychac było tylko dzięcioła jednego, co zapamiętale stukał w drzewo. Śnieg przykrył wszystko, nawet ewentualne grzyby, które mogłabym znaleźć 😉. Jedynie huba na pniu umiejscowiona ukazała swe oblicze śnieżną czapką przykryte. Wiatr trochę powiewał, wprawiając w ruch gałęzie i uschnięte trawy. Na śniegu tropy zwierząt (saren chyba) widać. Krajobraz jak z bajki.