To było wirtualne grzybobranie... Miałam dzisiaj sen, piękny sen... cudny las i ja w tym lesie - grzybów nie pamietam. Pobudka 5,13 i... ciemność widzę, gdzie to słońce, gdzie las, okno zawalone śniegiem, wypuszczam psa a tu nie ma jak wyjść z chałupy, śnieg z dachu zjechał na dwie strony. Acha - śniło mi się... to teraz kawa i analiza, kiego licho chce ode mnie?, jakie znaki mi daje?. Czy już las nie dla mnie? Sen mara bóg wiara - w życiu nie!!! Wyszło mi tak -to żem zarobiona "po kokardki", dni tygodnia różnią się od siebie tylko tym, że w soboty i niedzielę nie wyjeżdżam do biura a zasuwam "firmowo" w domu i w lesie nie pamiętam kiedy byłam- ja bym takiego tłumaczenia nie przyjęła. Ale... melduję się.