Na tej stronie znajdziesz mapy uśrednione, interpolowane z poszczególnych doniesień w danym przedziale czasu. Mapy z indywidualnymi doniesieniami, jak i same szczegółowe doniesienia, znajdziesz na stronach szczegółowych raportów - po kliknięciu na mapki pokazane na tej stronie.
Sytuacja odwróciła się w drugiej dekadzie sierpnia. Od tej pory nie padało nic a nic, albo nieznacznie. Nie dało szansy na jesienny wysyp aż zrobiło się zbyt późno, zbyt chłodno, przedzimowo.
W 2011 mieliśmy dwa jaśniejsze okresy. Pierwszy to letni wysyp na przełomie lipca i sierpnia - widoczny pośrodku powyższego diagramu - został on zakończony przez suszę o której pisałem w poprzednim akapicie.
Jesienią skromnie można było zbierać tylko w ostatniej dekadzie września i na początku października w północno-zachodniej Polskiej (znowu fenomen lubuskiego). Wielu podobało się określenie „pełzający wysyp” — tu i ówdzie po trochu. Pasowało to do intensywności grzybienia :) - w porównaniu do jasno wyrażonych okresów wyspu tym razem obraz jest bardzo rozciągnięty w czasie, nierówny w przestrzeni kraju a inensywność wysypu mierna.
przegląd sezonu tygodniami
Poniżej, na dwóch prawych mapkach mamy obraz letniego wysypu. W końcu lipca i na samym początku sierpnia.
W drugiej połowie września i w pierwszej października marny, pełzający wysyp.
Amatorom zimowych spacerów polecam lekturę doniesień z grudnia. Nie są to prawdziwki ale kto chce poeksperymentować ten znajdzie odpowiedni materiał.
15 października, 2011, sobota, trzeci weekend października
Jedynym jaśniejszym punktem tego sezonu było lubuskie i generalnie zachodnio-północne rejony Polski (zresztą, jak prawie co roku). Tam w odpowiedniej chwili nieco popadało co pozwoliło na w miarę przyzwoite grzybobrania.
8 października, 2011, sobota, drugi weekend października
Dalszy przebieg pogody niestety nie daje dużych szans na skonsumowanie efektu tych opadów w postaci grzybów. Od deszczu, który stwarza dogodne warunki dla rozwoju owocników grzybów, do efektu — wyrośnięcia do odpowiedniego rozmiaru, mija nieco czasu. Ile dokładnie? To zależy od kilku czynników. W pierwszym rzędzie od tego, czy grzybnia wytworzyła już zawiązki owocników (najpewniej tak, bo to pora, nie nazbyt wysoka temperatura, nocna i poranna wilgoć odpowiednia). Na przygotowanie grzybni wskazuje też niewielki „pełzający wysyp” jaki mimo wszystko mamy. W drugim rzędzie o dynamice wyspu decyduje temperatura — im wyższa tym rozwój owocników szybszy. W najlepszych przypadkach (latem) od czynnika do efektu mija tylko kilka dni. Jednak w mniej sprzyjających okolicznościach, np. po dłuższej suszy (latem) lub przy niskich temperaturach (jesienią), to kwestia tygodnia do trzech tygodni. A tyle czasu, z racji częstych nocnych przymrozków, nie będzie dla całej wschodniej połowy Polski i dla jej południa.
W najbliższych dwóch tygodniach z zakładką, w miarę bezprzymrozkowo mają szansę przetrwać tylko Pomorze (zwłaszcza Zachodnie i Środkowe) oraz pas przy zachodniej granicy Polski.
1 października, 2011, sobota, pierwszy weekend października
Dalsze prognozy pogody (do 16 października) podtrzymują ciepłe najbliższe dni oraz zwiększają prognozy opadów. Opadów odległych w czasie, bo dopiero w końcu przyszłego tygodnia i w kolejnym tygodniu. Pierwsze, skromne opady mają być 5/6.10 na Pomorzu, potem, w weekend 7/8.10 na zachodzie i południu kraju. Następnie, w kolejnych dniach aż do horyzontu prognozy (tj. do 16.10), pogoda deszczowa ale niestety i bardzo chłodna — w nocy, poza Pomorzem, z możliwymi temperaturami poniżej zera.
Ujemne temperatury (ale nie opady) mają ominąć pas Polski wzdłuż Bałtyku — tam może być jeszcze zadziwiająco dobrze w drugiej połowie października i może nie ma powodu do pośpiechu.
24 września, 2011, sobota, ostatni weekend września, pełzający wysyp?
W długim okresie, najbliższych 16 dni, też z opadami nie wygląda najlepiej. Większe deszcze mają przechodzić przez Polskę dopiero w końcu pierwszego tygodnia października. 5-9.10, będą tylko lokalnie intensywne. A to niestety robi się już dość późno. To co pozwala na pewien optymizm — w okresie do 10 października nie przewiduje się napływu mroźnego powietrza. Co prawda stosownie do krótszego dnia temperatura nieco niższa, ale w nocy bez temperatur ujemnych i bez zimnych dni. Oczywiście, o tej porze roku mogą się już lokalnie zdarzać nocne przymrozki, zwłaszcza w górach, choć jeszcze z małym prawdopodobieństwem.
Generalnie sytuację ratuje przebieg pogody w całym 2011 r. który doprowadził do dużych zapasów wody w glebie. Sezon, jak to określam, mamy pełzający. Przyszła stosowna pora roku, stosowne temperatura i grzyby się rodzą bo ich pora. Tyle, że bez rewelacji. Przypomina to sytuację z 2008 r. albo z 2009 r. — można porównać komentarz z 25 września 2009 r. Jest jeszcze szansa, że dalsza sytuacja nie pójdzie torem tej sprzed 3 lat, bo i wody w glebie więcej i mroźnego powietrza w prognozach nie przewidują.
18 września, 2011, niedziela, trzeci weekend września, jutrzenka świta
O ile w czasie inkubacji zawiązków grzybów nie pojawi się czynnik hamujący, to w ciągu kilku dni (po tygodniu-dwóch powolnego wzrostu zbiorów) następuje gwałtowna eksplozja grzybów. To efekt synchronicznego i szybkiego powiększania się zawiązków w pełnowymiarowe owocniki grzybów. Pierwszy możliwy czynnik hamujący w okresie inkubacji to sucha pogoda — a jesienią chodzi tu bardziej o suche powietrze, a nie brak opadów. Wtedy mamy ślimaczący się lub zanikający sezon grzybowy. Jednak często nawet bezopadowe ale mgliste dni i spora poranna rosa plus krótszy dzień (krótszy okres przesychania ściółki) rekompensują w znacznym stopniu brak opadów. Drugi czynnik hamujący to silniejsze lub kilkudniowe przymrozki. Jeśli występują w drugiej połowie października to z dużym prawdopodobieństwem kończą w danym roku większe zbiory grzybów.
Grzybiarski przegląd długoterminowej prognoza pogody do 4 października: Opady czekają nas w okresie 18-20.9 (niedziela-poniedziałek). Obejmą cały kraj, z tym że duże będą jedynie na samym zachodzie kraju. Sytuacja do wysypu i tak już tam dojrzewa, więc jest to dla pasa wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej niemal gwarancja normalnego wysypu i to już niebawem, i wcześniej niż na wschód od Odry.
Optymistyczne jest to, że w horyzoncie prognozy, tj. do 4 października (to wtorek po pierwszym weekendzie października) nie ma zagrożenia falą mroźnego powietrza ani przymrozkami. Temperatura w dzień całkiem przyzwoita. A noce stosunkowo ciepłe, bliżej 10°C, niż 0°C.
11 września, 2011, niedziela, drugi weekend września, nadal czekamy
Przynajmniej dla Polski nizinnej nie widzę na razie powodów do obawy. Rok był ponadprzeciętnie opadowy, co dobrze widać po stanie roślinności zielnej u schyłku lata. Zabrakło natomiast, jak dotąd, czynnika wyzwalającego masowe tworzenie się grzybów. Jak sądzę, dla jesiennych gatunków (jak np. podgrzybek brunatny) jest to okres wilgotnej i chłodniejszej pogody (a jak pamiętamy drugą połowę sierpnia mieliśmy suchą i ciepłą).
Jesienny wysyp grzybów to nic dziwnego. Raczej sprawa normalna. Może on mieć miejsce nawet w październiku. Proszę spojrzeć na przegląd sezonu 2007. A w nim na cztery mapki z końca września i października. Tak właśnie bywa. W pierwszej połowie października był też wysyp roku 2008 — objął on środkową i północną Polskę.
Póki co czekamy na wysyp. A na co wskazuje przebieg pogody i długoterminowe prognozy meteo.
Co do dalszych prognoz meteo. Długoterminowe prognozy (do 26 września) pokazują stosunkowo ciepłą pogodę, także i nocą. To co martwi grzybiarza to niewielka ilość opadów. Te będą na samym początku przyszłego tygodnia ale większe jedynie w północno-zachodniej Polsce. To by dawało szansę na dalszy pomyślny rozwój sytuacji w zachodniopomorskim. Potem niestety bez opadów aż do ostatniej dekady września kiedy ma znowu popadać. Co wtedy będzie z opadami w poszczególnych rejonach Polski, to trudno wierzyć. Na tak długim dystansie prognoza meteo jest niewiele więcej warta niż wróżenie z fusów.
3 września, 2011, sobota, pierwszy weekend września
W doniesieniach grzybiarzy często przewija się pytanie: kiedy będą grzyby. Czasem wyrażana jest obawa. że grzybów w tym roku nie będzie,
To jest tak, jak z jesienią i jesiennym wybarwianiem się liści. Co roku mamy jesień, bo inaczej być nie może. Co roku o tej porze przychodzi pora obumierania i jesiennego wybarwiania się liści. Jednak w poszczególnych latach spektakl barw jesieni nie jest równie atrakcyjny. Choć zwykle jakiś jest, to dość rzadko zdarza się, że kolory jesieni są perfekcyjne. Podobnie z grzybami, co roku jesienią są tworzone owocniki, raz wcześniej, raz później, w mniejszej lub większej ilości. W tym roku wygląda, że grzyby będą nie wcześniej niż w drugiej połowie września. Bardziej prawdopodobne, że dopiero w październiku (bywały już takie lata).
27 sierpnia, 2011, sobota, ostatni weekend sierpnia
Ten rok jest przekropny (opady znacznie wyższe niż średnia wieloletnia). Niech nas nie zwiedzie przesuszona wierzchnia warstwa ściółki - wody głębiej w glebie jest wyjątkowo dużo. Kto wątpi niech spojrzy na roślinność. Na lżejszych glebach, o tej porze, w innych latach była by ona już zeschnięta i wypalona - w tym roku trawy i zioła są bujne i zielone tak, że tydzień temu utrudniały wyszukiwanie maślaków na piaszczystym nieużytku porastającym sosnami.
Długoterminowe prognozy (do 12 września, czyli obejmujące pierwsze dwa weekendy następnego miesiąca) wskazują, że opadów nam nie zabraknie (różnie będzie z ich intensywnością w różnych miejscach Polski, ale wszędzie popada). To nie powinno zmienić obecnej korzystnej sytuacji wodno-glebowej.
Jeśli tak się ułoży jak w prognozach, to na właściwy jesienny wysyp trzeba będzie po prostu poczekać do jesieni. Jak dobrze pójdzie to w drugiej połowie września.
Będziemy dalej śledzić prognozy i sytuację - o wynikach informując szanownych czytelników.