szerzej: Babia Góra zdobyta, gofry i pstrągi zaliczone 😀 Czas wracać do domu. Rano znalazłem jeszcze dwie godziny, żeby odwiedzić poznane miejscówki. Ceglaków już trochę mniej ale maluchy ciągle się pojawiają. Zdecydowanie więcej jest żółtoporych, które potrafią nieźle nabrać. Dzisiaj specjalnie przechodziłem przez strumień bo na skarpie za nim rósł piękny borowik. Miał też liczne rodzeństwo. Niestety z gąbką cytrynowego koloru. Cieszę się że udało mi się trochę pozbierać przez te 9 dni. Miałem zdecydowanie lepiej niż w Gliwicach. Ale czas wracać z nadzieją na opady. Pozdrawiam i do usłyszenia 🙂