Paweł Lenart - grzybobranie 20 lip 2019, sobota

sezony 2019 0715-0721 DS dolnośląskie #5 (4 fot.) kujawsko-pomorskie #2 (1 fot.) lubelskie #3 łódzkie #3 (2 fot.) lubuskie #3 (2 fot.) małopolskie #3 mazowieckie #6 (2 fot.) podkarpackie #2 (1 fot.) podlaskie #3 (1 fot.) pomorskie #22 (16 fot.) świętokrzyskie #2 (1 fot.) śląskie #15 (15 fot.) warmińsko-mazurskie #12 (10 fot.) wielkopolskie #1 (1 fot.) zachodniopomorskie #4 (1 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
„Jaki grzybiarz takie grzyby”…;)) Las „wygooglował” mi jedynie krowiaka aksamitnego, którego zresztą przechrzczono w najnowszych atlasach na ponurnika. Jednak – w porównaniu do mojej miny i nastroju, związanego z suszą i brakiem grzybów, to ten „ponurnik” jest leśnym wodzirejem i duszą towarzystwa.;)) Pozostało mi ostatni raz w tym sezonie przełączyć się na tryb "cierpliwość" i nazbierać jagód.
Darz Grzyb!;) W Bukowinie już po żniwach. Zatem ku jesieni zmierzamy, chociaż lato mamy pełną gębą. Pełną letnich krajobrazów z dużym, czerwonym jęzorem suszy, która w czerwcu na dodatek upałami wychłostała lasy, pola i łąki. Lipiec zlitował się z temperaturami, ale „szkocki” ma charakter pod względem opadów. Chociaż tydzień temu coś tu popadało. Miejscowi mówią o „mitycznych” opadach, rzędu wiadro 20-sto litrowe na kilometr kwadratowy. Zaiście „biblijne” opady… Zachęcony tak „obfitymi” deszczami, postanowiłem w drodze decyzji (ależ biurokratyczną administracją tu zajechało);)), że sprawdzę kilka miejscówek, aby sprowadzić na ziemię moją naiwną duszę grzybiarza i pokazać jej, że grzybów nie ma i na razie nie ma szansy, żeby były. Zalogowałem się w lesie dosyć wcześnie z rana, ale najpierw pobiegałem po polach, podziwiając optyczny, pożniwowy interfejs.;)) Na bukowińskich dyskach naturalnych, jawi się porządek, elegancki styl graficzny, który krajobrazem nazywamy i gdziekolwiek nie „klikniemy” wzrokiem, można upajać się efektem pracy ludzi i przedstawicieli fauny i flory. Takie komputerowe mamy czasy, że świadomie bądź nie, przemycam nazewnictwo komputerowe do opisu przyrody, chociaż przemytnikiem raczej kiepskim jestem. Rok ma 365 dni (raz na 4. lata 366 dni) i w każdym nowym dniu, możemy podziwiać nową wersję dnia poprzedniego, chociaż różnic niewiele da się wychwycić. A jednak. Każdy dzień jest inny, zmienia się zachmurzenie, długość dnia, siła wiatru, odległość jednej muchy od drugiej;)), natężenie śpiewu ptaków, intensywność pracy mrówek w mrowisku czy ilość spożytych trunków w domkach i stan trzeźwości je pijących. Gdyby tak mocniej się zastanowić, to dużo się zmienia, chociaż bez tego filozofowania, może się wydawać, że nie. Już jedną nogą byłem „zalogowany” w lesie, ale jeszcze ładowałem dysk krajobrazami „pleców” Bukowiny od strony wioski Wydzierno. Dosyć rzadko tamtędy chodzę, tym bardziej chciałem zapisać te widoki w pamięci. Sobota była ciepłym dniem, a po południu zrobiło się wręcz upalnie i duszno. Dopiero co kwitły, a już dojrzały. Postęp dojrzałości jeżyn może zadziwić. Nie oparłem się pokusie i schrupałem ze 40 „kuleczek”, tym samym ładując poziom życia w bukowińskiej grze na full.;)) Przydał mi się on później podczas strategicznej gry „jagoda”. Niektóre krzaki zachęcają obfitością owoców. Suche lata generalnie są bardziej „jeżynorodne” od tych wilgotniejszych i chłodniejszych. Trzeba by się i na nie wybrać, bo w końcu sok, wino i dżem z jeżyn to spory zastrzyk witamin, przy tym wyborny, smaczny i pachnący. Z krzakami jeżyn tak jest, że jedne kwitną, a inne owocami rodzą. To chyba jakieś odmiany, bo i wielkość owoców bywa różna i kształt liści. Nie zgłębiałem „podręcznika użytkownika” krzaczorów jeżynowych, ale różnice między nimi są dosyć mocno zauważalne. „Masz babo placek” powiada się w sytuacji zaskoczenia, a las „powiedział” mi „masz dziadu krowiaka”.;)) Można iść dalej i powiedzieć „Jaki grzybiarz takie grzyby”…;)) Las „wygooglował” mi jedynie krowiaka aksamitnego, którego zresztą przechrzczono w najnowszych atlasach na ponurnika. Jednak – w porównaniu do mojej miny i nastroju, związanego z suszą i brakiem grzybów, to ten „ponurnik” jest leśnym wodzirejem i duszą towarzystwa.;)) Ponieważ nie byłem w stanie dalej „dźwigać” grzybów, rozpocząłem procedurę skubania jagód, zgodnie z instrukcją obsługi runa leśnego pod czujnym okiem Admina Lasu. Kliknąłem funkcję „zbieraj” i zaprogramowałem swoje kończyny na tryb „cierpliwość”. Od czasu do czasu podładowałem akumulatory funkcją „napij się”, przy czym miałem tam do wybory dwie opcje: „piwo” i „woda”. Dla równowagi hydrologicznej i prawidłowości działania układu chłodniczego, wybierałem te opcje na przemian.;)) Po osiągnięciu w koszyku stanu „full”, przełączyłem się z trybu „cierpliwość” na tryb „odpocznij”, pod którym to pojęciem kryje się też tryb „przespaceruj i pokręć się wokół”. Las zaskoczył mnie osobliwym zrostem dębu z brzozą. To młode drzewka i niestety – leśnicy – zgorszeni widokiem całuśnych drzew, zaznaczyli brzózkę do wycięcia. „Miłość” drzewa do drzewa w lesie gospodarczym jest wysoce niewskazana. Sieje zgorszenie wśród podporządkowanych sosen rosnących wzorcowo, jak im gajowy kazał. Tu ma być wszystko tak, jak w wojsku. Generał (leśniczy) rozkazuje, a żołnierz (drzewo) wykonuje. Każdy przejaw niepodporządkowania, obarczony jest ryzykiem kary śmierci… Dojrzała faza lata w bukowińskich lasach. Piękne widoki, ale gdy tylko dokona się „zrzutu ekranu”, zwłaszcza podłoża, niepokój wzbudzają łącza runa leśnego. Jest przegrzane i przesuszone. A to oznacza, że las nie działa prawidłowo… I można lekkim piórem pisać peany na cześć lasu, potęgi przyrody i mądrości Matki Natury. Można łeb do góry zadzierać i podziwić strzelistą sosnę wśród szumiących, bukowych liści. Ale te wszelkie przejawy leśnego natchnienia i upojenia, nie zamażą cierpkiego obrazu dolnych pięter lasu. Surowa bezduszność suszy. Szara, zakurzona, trzeszcząca i kurząca. Tak to wygląda i ma się jeszcze pogłębić. Wąwozy, rowy, obniżenia terenu i wiele innych miejsc, gdzie rechotały żaby, tarzały się dziki, poiły ptaki jest wyschniętych. Dogorywają ostatnie, nieliczne zabłocenia i resztki wody. Ziemia pęka, tworząc dziwną, głuchą skorupę pokrytą suchymi liśćmi. Czy tak ma być już co roku? Czy nadchodzą czasy wielkiego „zresetowania” się dotychczasowych obrazów i leśnego życia? Były lata 90-te, w których trafiały się miesiące wielkiej suszy. Ale po nich następowało oczyszczenie zakurzonych i przytłumionych dysków natury. Przychodziły deszcze, nowe życie strzelało jak korki w szampanie. Tymczasem, od kilku lat coś się zatkało, korek zaciął się. Nieliczne miesiące na moment przerywają wirus suszy, nie tylko bukowińskiego krajobrazu. Czy Matka Natura zdoła zaktualizować swój program anty-suszowy przed rozpoczynającym się za ponad miesiąc, zasadniczym sezonem grzybowym 2019? Czy naturalni programiści klimatyczni i pogodowi wyrobią się na czas, czy dopiero „obudzą” się w listopadzie, kiedy to grzybiarze założą hodowlę pieczarek i boczniaków?;)) Mimo wszystko nie traćmy nadziei. Darz Grzyb!
sezony 2019 0715-0721 DS dolnośląskie #5 (4 fot.) kujawsko-pomorskie #2 (1 fot.) lubelskie #3 łódzkie #3 (2 fot.) lubuskie #3 (2 fot.) małopolskie #3 mazowieckie #6 (2 fot.) podkarpackie #2 (1 fot.) podlaskie #3 (1 fot.) pomorskie #22 (16 fot.) świętokrzyskie #2 (1 fot.) śląskie #15 (15 fot.) warmińsko-mazurskie #12 (10 fot.) wielkopolskie #1 (1 fot.) zachodniopomorskie #4 (1 fot.) aktualne występowanie grzybów napisz o grzybobraniu

Paweł Lenart - grzybobranie 20 lip 2019, sobota

ta strona być może używa ciasteczek (cookies), korzystając z niej akceptujesz ich użycie — więcej informacji