Pogoda jak na grudniową porę, a nawet po połowie grudnia- marzenie. Wiaterek, - prawie nie odczuwalny, słoneczko od wschodu śmiało zdąża ku górze, temperatura wspaniale ponad 4 st.- sielanka, pogodowa idylla. Trofeami moimi dzisiaj został 1 RYDZYK, oraz do kompletu 11 maślaczków. Ich stan- troszkę kulawy, bo i mroziki i deszcze były...………...
Muszę ze smutkiem stwierdzić, że tak na wędrówkę w maślakowe siedliska za bardzo nie miałam ochoty. Dzisiaj o poranku rozważałam wyprawę w dąbrowę, ale maślakowa ciekawość zbieracza zwycięstwo odniosła. Trasa troszkę dalsza, ale i sosny po drodze mijałam, i brzozowe zagajniczki. Itak przechodząc zawsze gdzieś w bok nogi same mnie niosły. W iglakach- znaczy dorodnej sośnie z wielką radością kierowałam kroki i na mchowe, pięknie zielone wysepki, i na podłoże prawie suche, bo igliwiem i szyszkami umoszczone. A, że popadało ostatnimi dniami, to stopy jak po gąbce zagłębiały się w namokłe podłoże. I tak idąc w obranym kierunku myślałam, czy jednak nie lepszym wariantem był by spacer po liściastych terenach. Zawsze tam jakiś nie za bardzo zmoknięty listeczek pod stopami zaszeleści. Ale -czego się obawiałam- ano moje
maślaki rosną w zagajniku młodych sosen, gdzie między nimi spore trawiaste pastwiska się mieszczą, a to znaczy, że moje obuwie całkiem może próby nie wytrzymać, i suchą stopą nie wrócę. Ale- słowo się rzekło, a ciekawość jak to u mnie zwyciężyła, a więc wylądowałam na maślakowych terenach. Spacerek wśród sosenek i troszkę większych koleżanek dał na dzień dobry 2 zroślaczki. Czyli od ubiegłego tygodnia coś tam sobie urosło. Dalej- pod sosenką coś w kolorach do pomarańczka zbliżonych- podchodzę- a tam posypany piachem Rydzyk- samotnik. Następne kółeczka dały a to jednego, a to dwa+dwa pięknie pozrastane...….. i tak dozbierałam do 11 szt. Grudniowe maślaczki, to u mnie norma prawie. Udało mi się pod koniec grudnia nieraz i nie dwa po parę sztuk znaleźć. Pogoda- jeśli nie popada- idealna, aby jeszcze coś sobie młodego urosło. A te które dzisiaj znalazłam- na bank urosły przez miniony tydzień, bo teren raczej bardzo dokładnie penetruję. Spacerek - super sprawa- powietrze o wilgotności 95% napawało świeżością, i cudownym zapachem jesiennego lasu. Pochodzić, popatrzeć, i pozbierać o tym czasie- coś bezcennego. Pozdrawiam wszystkich biegających jeszcze po lasach i zachęcam do spacerów- warto, naprawdę warto. ……………. :)