Zielono mi😁... a w ciszy leśnej tylko ja i Lawendowa... i
gąski zielonki 187 i siwki 5 ì
maślak 1👏👏 Mieszanka brzozy, dębów i sosny...
Jeszcze mi w oczach żółto-zielono, jeszcze na rękach zapach lasu czuję, jeszcze spodnie na kolanach nie wyschły, a gęsia! skórka jeszcze z pleców nie zeszła 😁 Tyle emocji, tyle radości dawno w lesie mnie nie spotkało :) A wszystko za sprawą Iwonki vel Lawendowej, która dziś na wielką ucztę do swojego królestwa leśnego mnie zaprosiła, jednego z wielu zresztą :) Przez kilka komnat mnie przeprowadziła sosnową, brzozową, sosnowo-osikową, sosnowo-jałowcową, dębową itd. We wszystkich komnatach piękne dywany a to z liści czy igiełek samych tkane, a to z liści igiełkami przeplatane, a to z miękkich mchów zielonych gdzieniegdzie igiełkami czy brzozowymi listkami przyprószone, a to... różne wzory i kolory, iście królewski majestat lasu czuć było :) Perskie dywany schować się mogą przed tymi co spod rąk Matki Natury wyszły :) Przed drzwiami brzozowo-dębowej komnaty w końcu stanęłyśmy, ledwo Lawendowa je pchnęła... zielonkawo-żółty gąsiorek pod nogi jej wyskoczył 😊 Za ułamek sekundy drugi i trzeci i... dwudziesty :) Całkowicie pod liśćmi pochowane, ale Iwonka w cimię nie bita, "starej gęsiary " w pole one nie wywiodą 😁, szur, szur liście przegarnęła i całe kurniki, właściwie gęśniki odsłoniła😉 Ja czynić to samo poczęłam, przykład z mistrzyni biorąc. Ludzie!... ile tam gęsi było! 😁 Wysmukłe
gąski, tłuste gąsiory, pulchne gąsiątka ect. etc. Gęsina wszędzie naokoło!😁 Ja na kolanach, gęgając nieomal z radości, co rusz kupeczkę liści z zielonkawo-żółtym skarbem, często podwójnym, potrójnym odkrywałam :) Lawendowej oczywiście nie prześcignęłam, na stażu póki co u niej jestem :) 187
gąsek w godzinę we dwie 💪, ale ponieważ zwiedzanie leśnych komnat około 2,5 godz. trwało, średnią 45 na godzinę przyjęłam. W drodze powrotnej 5 szarych gęsi do zielonego towarzystwa dołączyło i 1 maślaczek samotnik, jako przedstawiciel rurkowców :) Z prawdziwego zdarzenia królewska uczta to była 😄