Las mieszany, gdzieniegdzie podmokły, stawiki, bajorka i takie tam zwierzęce Spa & Wellness...;-)
Uparłam się na te cholerne
smardze, ale tych za pierona ani jasnego, ani ciemnego trafić nie mogę;-D Chyba sobie i im odpuszczę,... no chyba żeby...;-) Mimo braku powyższych, niezadowolona lasu jednak dzisiaj nie opuściłam.. Moje oczy pocieszyły się widokiem paru gatunków grzybków :) Nie jest to może taka różnorodność jak u Młodego, ale zawsze coś...
żagiew zimowa, boczniaczki topolowe,
gęśnica wiosenna (chyba), czernidłaczki pospolite i błyszczące. Zamiast Pawła spotkałam natomiast zaskrońca giganta - tak grubego i długiego do tej pory nie było dane mi widzieć :) Pozwolił się obserwować, pamiątkową fotkę zrobić, choć trochę niespokojny musiał być, bo bezustannie " językiem mięlił";) W końcu nerwy mu puściły i z prędkością światła popełzał do pobliskiego bajorka :) W lesie wszystko wiosną pachnie, kosy i zięby darmowe koncerty dają, żaby im akompaniują... no pięknie,.... tylko żeby jeszcze tak sucho nie było!... :)