© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Leśno grzybowy ambaras w śląskich lasach zdaje się trwać w najlepsze. Wystarczy spojrzeć w „prognozę pogody „ czyli na mapkę z błękitnym oceanem rozpościerającym się na południu , poczytać raporty i pooglądać styropianowe podgrzybki , żeby nie zabrać ze sobą na popołudniowy spacer po górach ani kosza ani nożyka. Zaopatrzeni jedynie w dobry humor , wybraliśmy się przekornie na spacer po górskim lesie . Aura wyśmienita , dolinka urocza , celem wycieczki jeden z breńskich szczytów . I właściwie od samego początku okazało się ,że „internety” sobie , a realny świat sobie . Poszliśmy bez żadnych grzybowych oczekiwań , a tu jeszcze dobrze nie weszliśmy w las ,a już przywitały nas dwa ceglasie . Tazok zrobił w tył zwrot i za dwie minuty , po przekopaniu bagażnika wrócił z plastikową „epką” i jakąś wielką jak maczeta - kosą , w ogóle nie przypominającą noża na grzyby. Po kolejnych minutach mieliśmy już kilka ceglasi i sesję foto w słonecznych plamkach . Fakt , grzybów jadalnych nie jest wiele , ale zarówno ich ilość , różnorodność i stan techniczny są całkiem zadowalające. Po niespełna trzech godzinach , nie licząc po aptekarsku , nasz stan posiadania netto wyglądał następująco : ceglasie – ok. 25 sztuk – ten ze zdjęcia to średnia statystyczna dzisiejszego spaceru , pełne dwie złożone dłonie kociaków ( kolczaków ) pomarańczowych , jedna pełna garść ( normalnej wielkości – pozdrowienia Andre :) kurek , dwa borowiki szlachetne , dwa podgrzybki , szmaciak w wersji mikro i jedna kania – pozostała na łące pod szczytem. Poza tym spotkaliśmy sporo „panów zamszowych” , kilka lakówek ametystowych i całkiem sporo gołąbków we wszystkich kolorach . Dla miłośników muchomorów też znalazło by się małe conieco . Tak więc rozwiewam nieco minorowe , sieciowe nastroje. Dla chcącego zawsze coś się znajdzie , powiem więcej jak na tak przedziwny grzybowo rok , było to całkiem udane grzybobranie w najpiękniejszych pod słońcem beskidzkich lasach . Szczyt zdobyty , plusik i całuski od Babci Ani za borowiki , jajecznica z kociaków na kolację . Czego chcieć więcej . Serdeczności dla wszystkich . Sznupok