© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Darz Grzyb! ;-) Rozpoczął się lipiec. Miesiąc, który przywitał mnie czystym i pięknym błękitem nieba. Gdzie jest lepsze miejsce do powitania nowego miesiąca, jeśli nie w lesie? Dzisiaj mamy imieniny jagody, które obchodziłem wczoraj. ;)) Jagód jest coraz więcej i można już stwierdzić, że sezon na te leśne rarytasy na Wzgórzach Twardogórskich mamy w pełni. Zanim udałem się na miejscówki jagodowe, gnany żywiołem pasji grzybiarza, przebiegłem kilka miejscówek. W lasach solidnie popadało, nawet na piachach było mokro (nareszcie). Prym w ozdabianiu runa leśnego nadal wiodą gołąbki. Można znaleźć także goryczaki żółciowe, muchomory rdzawobrązowe lub czerwieniejące, sromotniki smrodliwe, krowiaki aksamitne i podwinięte oraz kilkanaście innych gatunków grzybów. Sromotniki wydzielały swój subtelny zapaszek na wiele metrów, ale "Grzybiarzem jestem i nic co grzybowe nie jest mi obce". ;-) Najważniejsza, grzybowa informacja jest taka, że coraz liczniej pojawiają się kurki. Śmiem ostrożnie przypuszczać, że na dniach pojawią się w większej ilości. Wczoraj miałem ich ok. 35 dkg. I oczywiście koźlarze pomarańczowożółte w brzozowych alejkach (10 pięknych sztuk). Spotkałem też kilka borowików usiatkowanych - wszystkie robaczywe. Idąc na jagody stałą, od wielu lat uczęszczaną trasą, postanowiłem bardziej skrócić drogę i odbiłem jakieś 350-400 metrów w bok. Nie spodziewałem się, że las da mi tak wspaniały prezent. Odkryłem 2 potężne buki, które na wysokość mają ponad 30 metrów i spokojnie, co najmniej 4 metry obwodu pierśnicowego. Tyle lat tam się kręciłem, a one czekały w ukryciu, aby wczoraj oczarować mnie swoim szlachetnym i wyjątkowo majestatycznym wyglądem w uroczystym, pierwszo-lipcowym, leśnym marszu! Dla tree-huntera to jak wygrana w totka. ;-) Czas na analizę kolażu. Od lewego, górnego rogu: błękit lipcowego nieba nad bukowińskimi lasami, magiczna alejka brzozowa, leśny "puszek", nasiąknięty wodą i wygrzewający się na Słońcu, ambona myśliwska z nieco innej, bardziej zakręconej perspektywy, jeden z odkrytych wczoraj - królewskich buków, jagodzina z owocami + wczorajszy zbiór małych, czarnych pyszności, następne 4 fotki to prze-fotogeniczne koźlarze, borowik usiatkowany, największa kurka, a właściwie kogut, krowiak aksamitny, jakiś (chyba) mleczaj, muchomor czerwieniejący i leśne capidełko, czyli sromotnik smrodliwy. ;)) Nadchodzące dni nie będą jakoś szczególnie ciepłe i kto wie, czy obecna wilgoć nie spowoduje pojawienia się któregoś z ulubionych gatunków grzybów w większej ilości (oczywiście poza kurkami, bo one już są gotowe do "ataku") ;) W drodze powrotnej z lasu złapała mnie krótka ulewa i parę razy zagrzmiało. Mamy wspaniały początek lipca. Namoczony las pachnie i wygląda fenomenalnie! Jedyny minus to fakt, że każda wycieczka kiedyś się kończy i trzeba wracać do wrocławskiego wariatkowa. Ale do soboty już coraz bliżej... Pozdrawiam Wszystkich serdecznie! ;-)