W związku z powyższym iż, już od około tygodnia codziennie przechodzą ulewne burze (w końcu), późnym wieczorem postanowiłem zweryfikować jak w takich okolicznościach się czuje las. Otóż woda znów zniwelowała wszelkie nierówności terenu wyrównując do poziomu wszelkie rowki, dołki i koleiny. Przemoknięty las obdarował dzisiaj mnie (przemokniętego grzyboposzukiwacza) największą w tym roku (jak na razie) ilością grzybków: 1 i zarazem pierwszy borowik szlachetny; 4 koźlarze czerwone (w tym 2 przecudowne oseski, które pozostały na łonie natury do chwili osiągnięcia dojrzałości kulinarnej); 11 pięknych, młodych, ukochanych koźlarzy grabowych oraz około 1 kg grubych kurek. Z lasu oprócz zapadającego zmierzchu wygoniły mnie również odgłosy nadchodzącej burzy (dzisiaj już drugiej). W lipcu chyba będzie się działo ... ;) Pozdrawiam.