Dziś wyruszyłem w nieznaną dla mnie krainę świbskich gór, lasów, łąk i wód. Jak się miało okazać później szczególnie wody poznałem bardzo dobrze😁. Miałem świetnego przewodnika w osobie Mirka, który pokazał mi wszystkie interesujące zakamarki lasu i podzielił się niemal każdą tajemnicą na temat grzybowych miejsc w tych lasach🙂. Lasy w tych rejonach są naprawdę bardzo różnorodne, pełno młodników, strumieni, rowów i wcale nie przesadzając świbskich gór, których najwyższy szczyt zdobyliśmy😉 Na początku wycieczki postanowiłem zażyć błotnych kąpieli😄, Mirek przeszedł przez kładkę, ja też prawie przeszedłem😁, do momenty kiedy usłyszałem trzask, a potem to już naturalne spa i borowina😀. Niestety cała zabawa poszła na marne, bo Mirek się zgapił i zaaferowany nie zrobił żadnego zdjęcia. Potem padła propozycja, czy mogę to powtórzyć do fotki😀, ale wiadomo, że zdjęcia inscenizowane to już nie to samo. Woda jednak nie jest dla mnie taka straszna, jestem w końcu wodnikiem😀. Po wykręceniu ciuszków byłem gotowy do dalszej podróży. Niespodziewanie grzyby też się trafiły, nie wiem jakie, ale były takie małe coś między szyszkówką, pieniążkiem i grzybówką. Chcę zaznaczyć tu bardzo stanowczo, że ktokolwiek wejdzie do świbskiego lasu i nie tylko, do każdego lasu niech się nie waży wyrzucać śmieci. Mirek uporczywie zbiera wszelkie butelkowce i puszkowce, na uwagę zasługują przedziwne leśne butelki napełnione chyba sokiem z gumijagód, oraz sok z żuka jego smród jest naprawdę niezrównany. Nazbieraliśmy dwie pełne torby śmieci, prawie jak na niedzielnych zakupach w supermarkecie. Kończę już, wycieczka była naprawdę bardzo fajna, wspomnę jeszcze tylko, o dzikiej kurze, która miała dość życia w zagrodzie i zbiegła do lasu, kiedy ja zakrzyknąłem patrz kuropatwa😀, Mirek zaczął się śmiać i uświadomił mnie, że to najprawdziwsza jedyna i niepowtarzalna kura😀. Pozdrawiam WAS wszystkich serdecznie i do usłyszenia!!