Piękna pogoda, dosyć ciepło, chociaż startowałem przy -1 stopni, do tego grzyby, może nie "pierwszego sortu", ale w zadowalającej ilości, czego chcieć więcej?. Ciszy i braku "konkurencji". Tu też się udało spotkałem rano jedną panią i koniec, ja, las i grzyby. Zapomniałem, był jeszcze pies. Przyszedł rano pod samochód, akurat jak już zjadłem kanapkę. Wychudzony, przestraszony, ale dał się pogłaskać i było widać, że czeka na coś do jedzenia. Oddałem mu swoją "Góralkę", zjadł całą, jednak do lasu nie chciał się ze mną wybrać. Oszukał mnie;-). Co do grzybów to znalazłem sporo
maślaków sitarzy (80 dkg), ale brałem tylko młode, 34
podgrzybki złotawe, 7 brunatnych, 2
kurki i 2
prawdziwki. Kilkanaście
podgrzybków brunatnych "przyozdobiło" okoliczne drzewa, do tego 1 olbrzymi
prawdziwek, ale on nie był już w stanie "trzymać się " gałęzi. Wycieczka bardzo udana z pięknymi widokami.