© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam. Po zeszłoweekendowym wyjeździe w „swoje” miejsca w okolicach Bolesławca i Świętoszowa powiedziałem sobie – dość, wystarczy ci tych grzybów. Ale zachęcony wpisami i zdjęciami grzybomaniaków, o dużych ilościach podgrzybka w lasach milickich i oleśnickich skusiłem się na jeszcze jeden wyjazd po leśne runo. Dotychczas lasy te - nie wiedzieć czemu - omijaliśmy, więc dziś po raz pierwszy odwiedziliśmy te tereny. Wybór padł na lasy milickie, okolice Gruszeczki. O godz. 7:05 zameldowaliśmy się na jednym z leśnych parkingów. Po szybkim śniadanku i wyostrzeniu wzroku przy pomocy małej naleweczki wiśniowej (kierowca oczywiście nie pił!) ruszyliśmy w las. Po około godzinie zbierania, a właściwie spaceru po lesie w koszach było jedynie po kilka sztuk podgrzybka. Trzeba było widzieć nasze miny. Ale nie zrażeni ruszyliśmy dalej przed siebie. I im dalej w las tym lepiej. Po prostu ok 2 km pas lasu licząc od drogi wyzbierany jest do cna. Po około 3 -4 km zaczęło się prawdziwe zbieranie. Po kilka, kilkanaście, czasem nawet po trzydzieści szt. rosnących w jednym miejscu. Choć zdarzało się również, że przez kilkanaście minut ani grzyba lub raptem kilka pojedynczych sztuk. Kolega utrafił takie miejsce, że postawił koszyk i w promieniu 20 metrów z połowy kosza dopełnił do całości w pół godziny. W sumie w trzy osoby około 16 kg podgrzybków, innych grzybów brak. Znowu sobie i żonie powiedziałem, że to już na pewno ostatni wyjazd w tym roku. Ale coś mi mówi, że słowa nie dotrzymam :)