© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Żal, żal, serce płacze... Wczoraj podjęta małżeńska decyzja o krótkich odwiedzinach u rodziny w Wielkopolsce. Jedziemy ze Szczecina, to jak nie zahaczyć o ukochaną Puszczę Notecką. Przynajmniej raz w roku jedziemy od siebie, ze Szczecina do tej najfajniejszej i tak przyjaznej grzybiarzom Puszczy. Wprawdzie wpisy z lubuskiego w tym roku nie są zachęcające, ale sezon grzybowy w tym roku jest tak nietypowy. Wyjazd po ciemku. Na parkingu jesteśmy jako pierwsi. Puszcza wita ciszą i jak zawsze dostojnym lasem z niziutkim podszytem. W las, w las, a tu nic. W starym lesie, w zagajniku, w młodniku trochę wysypu białych psich. Rzadko trafiały się podgrzybki. Zawód. Spleśniałych też nie było. Łącznie we dwójkę, przez 3,5 godziny 57 sztuk, w tym 3 maślaki i 1 prawdziwek wielkolud. Borowik znaleziony już na wyjściu - bez braci i bez rodzinki. Nie gniewam się na Puszczę, bo ją kocham. Do zobaczenia w Puszczy za rok. Przyjadę ze Szczecina.