© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam ponownie. I tak jak mnie nie ma to nie ma, a jak jestem to jak serial w odcinkach. Dzisiaj rano lekko przymroziło. Szron dookoła. Auto do skrobania. Same przeciw i ja też jakby przeciw wszystkiemu - do lasu. A co się w domu będę marnować. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Tereny te co przedwczoraj. Mocno przetrzebione- nie będę palcem wskazywać na tego kto mi grzyby dwa dni wcześniej wykosił. Nadzieja umiera ostatnia, więc myślę sobie może coś tam pozostało. Najpierw wysoki las no i obrzeża z widokiem cudnych muchomorów. Tak podkręcona - jak narkoman - rzuciłam się w wir poszukiwań maślaczków. Muszę przyznać, że jestem bardzo dokładna i początki obchodu nie napawały optymizmem. Myślę sobie - "no najwyżej wrócę z garstką". Ale na całe szczęście coś udało mi się zebrać. Dziś zbierałam mrożonki. Oczyszczanie z wszelkiego zielska na miejscu- to było dzisiaj niemałe wyzwanie, ale dałam radę. Piękne czyste- w miarę grzybki zebrałam i to wcale w niemałej ilości - razem 2,5kg. Z bananem w koszyku i na twarzy po 1,5 godzinnej penetracji wszystkich zakamarków- szczęśliwa, dotleniona cudownym lekko mroźnym powietrzem - o doznaniach wizualnych nie wspominając - wróciłam do cywilizacji. Ja nie odpuszczam - dopóki będzie rósł choć jeden maślak- ja jestem gotowa po niego pojechać. Może po cichutku sobie marzę jeszcze gdzieś bliziutko sypnie innym grzybkiem? Marzę i czekam. Pozdrawiam szczęśliwców z pełnymi koszami, tych bez zbiorów - życząc im jeszcze pełnych koszy. No i oczywiście jak zawsze zachęcam- do lasu- one są zaczarowane i zawsze coś jest możliwe.....:)