© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Witam cieplutko w ten niezbyt ciepły dzień. Miałam nic nie pisać z tej prostej przyczyny, że zdjęcia zbiorów gdzieś mi się unicestwiły i pozostały tylko skromne niedobitki. Wiem, że trudno uwierzyć w wynik wczorajszego mojego zbioru, ale wynik i tak sporo zaniżyłam nie chcąc P. Markowi robić zbyt dużego zamieszania na mapie. Zebrałam 5,5kg maślaków- tylko samych kapeluszy i to pięknie oczyszczonych na miejscu. Zbiór trwał- z oczyszczaniem - 2 godziny. Wcześnie rano wybrałam się na tereny kiedyś odwiedzane, obfitujące- w wysokim lesie w piękne podgrzybki, a na przyległych łąkach w maślaki. Przyjechałam raniutko. Chmury, temperatura taka sobie 5 stopni na plusie, trochę chmur, później przebłyski słońca. Idealnie. W wysokim lesie i na jego obrzeżach po krótkie penetracji - wynik - zero rurkowców, bo blaszkowych całkiem sporo. Gąski, Gąsówki, krowiaki, olszówki i inne bliżej mi nieznane drobniutkie lecz bardzo licznie występujące. Moje kroki skierowałam na pobliską łąkę z mnóstwem zielska wszelkiego typu, trawami obniżeniami terenu i wręcz dołami. Po drodze wzrok nacieszyłam przepięknymi muchomorami. Nie mogę narzekać jeśli chodzi o muchomory, to tej jesieni naoglądałam się ich do "syta". Są wyjątkowo piękne, występują całymi stadami, w różnych fazach rozwoju- od dopiero co wyłaniających się z igliwia, czy traw, po wielkie patelnie na bardzo grubych nóżkach. Na wspomnianej wcześnie łące- gdzie byłam cały czas sama, samiuteńka - eldorado maślakowe. Nie żeby rosły "jak na dłoni" -co to to nie. Ale wiem jak i gdzie maślak może się ukryć. W trawach były tak zamaskowane, że gdy znalazłam jednego, to za chwilę w koszu lądowało ich 10 sztuk. Dosłownie byłam wczoraj na żniwach, tylko nie z kosą, a mały nożykiem. Nigdy maślaków nie zbieram w takich ilościach, ale wczoraj wyłączyłam cały zdrowy rozsądek, tym bardziej, że w niedalekich i dalszych lasach niestety w październiku nic w większych ilościach nie udało mi się zebrać. Ze zwiadów w lasach wracałam z kilkoma grzybami- a to kozaki, a to kilka podgrzybków, lub jakiś samotny borowik. Dlatego zbierałam ile dałam radę. Maślaki pomimo kłopotliwego przygotowania uwielbiam-można powiedzieć " z braku laku i kit dobry" i coś w tym prawdy jest. Gdyby były na pewno wybrałabym zbiory innych -choćby koźlarzy. Z wyprawy wróciłam bardzo zadowolona, dotleniona, a widoki pięknych muchomorów pojawiają się co rusz. Pozdrawiam wszystkich zapaleńców i nie radzę kończyć wypraw do lasu- tym bardziej w rejonach zasobnych w grzyby. Udanych zbiorów i cudownych doznań w lasach wszystkim życzę :)