Po analizie doniesień z tygodnia nie byłem pewny czy coś będzie, ale: upałów nie było, w niedzielę w lesie solidnie padało przez kilka godzin i poprzednio kiedy byłem w lesie rosły prawie same młode grzyby - byłem dobrej myśli. I nie przeliczyłem się - co prawda w "dużym" lesie niewiele znalazłem, ale już młodniki i samosiejki nie zawiodły. Dodatkowo grzyby były przeważnie młode i w znacznej części zdrowe. W sumie do kosza trafiło 48
prawdziwków, ok. 70
koźlarzy z kręgu
babki (niektóre z tych z brązowym kapeluszem spod brzóz przebarwiają się po przekrojeniu), 4
koźlarze czerwone, 6
koźlarzy pomarańczowych, ok. 20
podgrzybków brunatnych i drugie tyle
zajączków, 2
maślaki zwyczajne i garstka
kurek. Do tego na odchodnym jeszcze z samochodu znalezione 4
kanie. Generalnie wilgoć w ściółce ciągle jest, ale na długo jej nie starczy - musi popadać. Grzyby tradycyjnie zbierałem w samosiejkach brzozowych i sosnowych, od czasu do czasu w młodnikach świerkowych, a czasem też w "zwyczajnym lesie", czyli wysokim sosnowym z domieszką dębów i brzóz.