Pierwszy raz w tym sezonie zabrałem ze sobą koszyk i... nie pomogło. Wciąż bardzo mało grzybów, jest wilgoć, ale rano tylko 5 stopni, statystykę ratują
maślaki sitarze - 15 sztuk, poza tym 1
prawdziwek, 1
podgrzybek i 2 siedzuny, ale też niewielkie, po 20 dag. W lesie widać było obecność "grzybiarzy" w weekend, rozdeptane i skopane muchomory i gołąbki, kilka ściętych ogonków
prawdziwków i
ceglastoporych. Co ciekawe miejscami pachniało
podgrzybkami i to dość intensywnie. Na 2 zdjęciu miejscowy "przewodnik", który czekał na parkingu i przyłączył się do mnie pilnując mnie przez 2 godziny, dopóki nie wróciłem do samochodu, a wszystko za pół kanapki i głaskanie.