Po dluższym odpoczynku po 3,5 godzinnej porannej wyprawie, tak wyprawie na grzyby, pulsomierz przy podejsciu na halę Śmietanową wskazywał czasami HRmax, która jak już wiecie zakończyła się zupełnym fiaskiem,postanowiłem zmienić kierunek poszukiwań. Przecież nie zostanę jedynym grzybniętym bez prawdziwka w swojej lipcowej kolekcji. Zmotywowany jak chłopcy z Zabrza w meczu z Legią (3:1 przed tygodniem), jak Bodnar i Kwiatkowski wczoraj na czasówce w Tour de France, jak Tazok, (którego serdecznie pozdrawiam), w ostatnich dniach maja by nie zostać jedynym w maju bez "rurkowca". I opłacało się, 7 szlachetnych, 30 ceglastych, 1 podrzybek i kilka kurek. Grzyby w zasadzie rosły w jednym miejscu przy rzece, w głębi lasu, w zasadzie jak rano całkowity brak jakichkolwiek grzybów.