grzybobranie prawie ekstremalne. w nocy chwycił mróz, rano było minus 2-3 stopnie. no ale musiałem jeszcze (po raz 30 w tym roku) wybrać się na grzyby. plan: dwa miejsca na
borowiki. w lesie zmroziło i to bardzo. ściółka/mech twarde. no ale co tam. w "moim" lasku tym razem tylko 3 sztuki. pojechałem w drugie miejsce. po drodze, na drodze taki (fotka) okaz. w sumie ponad 20 sztuk
borowika znalezione. 12 przywiezione. niestety robale. kilka ładnych sztuk i takie maluchy - co widać jak na dłoni. do tego kilkanaście
podgrzybków. te ostatnie zamrożone prawie całe.
borowiki większe - kapelusze tak w połowie lub 2/3 dopadł mróz. w lesie pusto, nie licząc piszącego te słowa Eskimosa. bo przez moment zaczął nawet padać śnieg sobie. boletusy hibernatusy już odtajały w sosie. z "grzybowiska/zimowiska" nadawał nierob.
p. s. prognozy się są ciekawe. mróz przez kilka kolejnych nocy. szkoda.