Niedzielna wyprawa koło 11, spacerek ze 3 godzinki. Trafiłem podgrzybki, maślaki i jedną kurkę. Miodu nie ma ale dwa słoiczki już się marynują i półtorej porcji na zupę w zamrażalniku. Cieszy i to. W lesie duża wilgotność, ściółka nasączona wodą oby temperatura była nieco wyższa to jeszcze coś powinno się znaleźć następnym razem. Ale to już chyba naprawdę ostatki grzybów w tym roku.... ale spacer bezcenny