© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Chyba macie mnie już dosyć... mnie i mojego koszyczka:-) Zastanawiam się, czy czasem ten właśnie koszyczek nie przynosi mi szczęścia, bo nie jest to koszyczek grzybiarski, lecz prezentowy - wiecie, kawa słodycze i coś tam jeszcze zapakowane w celofan,na prezent na Abrahama np.,albo z okazji przejścia na emeryturę.A skoro prezentowy, to nie może być pusty, więc mój kochany las obdarowuje mnie borowikami, aby go napełnić - nieźle sobie wymyśliłam,co?:)Biorę go do lasu z myślą o kurkach, fajnie się go nosi, a ponieważ kurek u mnie tyle, że zmieściły by się w koszyczku,ale do święcenia, więc ten wykorzystuję do wyeksponowania moich zdobyczy. Nic, tylko zapakować w celofan, duża zielona kokarda i... kto by nie chciał takiego prezentu... nieprawdaż?😋 Ale ja tu o koszyczku, zamiast o grzybobraniu i grzybach. Dzień zaczął się ciężko, bo ciężko mi się wstawało. Trwało to od 5.30 do 7.05. W lesie byłam grubo po 10 (co ja tyle czasu robiłam- sama nie wiem). Ale jak już postawiłam nogę w lesie, włączyło mi się jakieś turbo i wróciłam do formy. Kierunek piaskownica. Są, stoją i patrzą na mnie. Jeden, drugi usiatek.. dwunasty. Gęba uradowana. A za chwilę... Wiecie, co jest najgorsze dla grzybiarza...jak poczuje pod butem, że coś mu chrupło. Podnosi nogę i ....wszystkie qwy lecą...rozdeptał pięknego borowika!! To właśnie mi się dzisiaj przytrafiło i to nie raz, ale dwa!!! Szlag!Człowiek czuje się wtedy jakby na minę wlazł i boi się podnieść nogę, żeby nie wylecieć w powietrze.Zwyzywałam samą siebie od ślepoków i różnych innych durniów,aż myślałam, że że wstydu pod ziemię się zapadnę.. ja, ta zwyzywana, taką głupią minę miałam. Musiałam przejść na niższe obroty i wyhamować trochę. Później już było spokojnie. Krokiem spacerowym,zaglądając to tu ,to tam uzbierało się razem 56 borowików usiatkowanych, 3 szlachetne, 10 ceglastoporych, 2 podgrzybki, 1 zajączek i ok.1 litr kurek. Do domu wyjeżdżałam uśmiechnięta, już nie byłam obrażona na samą siebie. Mojemu laskowi posłałam ogromnego buziaka i podziękowałam za cudowne prezenty:)