© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Wczoraj było wesele, dzisiaj poprawiny.Tak nakazuje tradycja. Z reguły staram się trzymać wszystkich nakazów, w przeciwieństwie do zakazów. No ale kto z nas jest perfekt? Wracając to poprawin,było nie było, musiałam na nie iść.Wiadomo, że po weselu dużo smakołyków zostaje, wiele się przeoczy,obok kilku się przejdzie nie zauważając ich. I z tą myślą, jakbym przez tydzień nic nie jadła-a przecież wczoraj mało nie pękłam z obżarstwa-gnałam co sił w nogach,a raczej w oponach na te poprawiny ... do lasu mego. Miałam rację, zostało jeszcze trochę dobroci, oczywiście nie taka ilość jak wczoraj i porcje trochę mniejsze, ale zgrzeszyłabym,gdybym jeszcze fochy stroiła. Na leśnym stole znalazło się 38 "usiatków",11 ceglasi i ok.5 garści kurek.Wszystko pięknie się prezentowało na obrusie w leśne wzory. Gustownie udekorowane, a to listkiem, a to przykryte trawką albo krzaczkiem jagodzin,a to posypane piaskiem, a to ustawione w mięciuśkim,zielonym mchu, a to przysypane igliwiem, a to..... ach mówię Wam,na sam widok ślinka leciała. Zadowolona,mało powiedziane, wniebowzięta opuszczałam mój las, kłaniając mu się nisko i dziękując za tak wspaniałe wesele i poprawiny.😆