© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Nareszcie... niedziela! Nie mogłam się jej doczekać,ale nadeszła i to było najważniejsze:) W lesie niepojęty, wszechobecny spokój.Każdy z nas,grzybiarzy ma swoją pewną miejscówkę, a nawet kilka. Jest to oczywiste,potwierdzam ,też taką mam.Tazok nazwał ją piaskownica.Udałam się więc w jej kierunku.Jadąc do lasu , mając na uwadze upały, które wszystkim lasom dały popalić,nie miałam zbyt wielkich nadziei na dorwanie czegokolwiek.Jednak gdzieś w głębi,. nie wiem sama czego,ale w każdym bądź razie mnie, tliło się ...jakieś "a może? ".I właśnie to "a może" ciągnęło moje nogi z ogromną siłą na moje piachy. Dobrze, że się nie opierałam, bo to co mnie tam spotkało to .... sama byłam w szoku!:) Grzyby! Wszędzie , gdzie nie spojrzeć...grzyby! Borowiki usiatkowane! Czy ja śnię? Na środku, popękane od słońca, duże,małe, stoją i opalają się:) Nie mam pojęcia na czym polega specyfika tego miejsca, że one tam rosną. Natura zaskakuje nas, jest nieprzewidywalna i ma swoje tajemnice. I to jest w niej piękne,podniecające i wciągające.W ciągu niespełna dwóch godzin w koszyku wylądowało 36 borowików usiatkowanych. "A może"- dziękuję ci za twój optymizm! Po tym usiatkowanym szaleństwie udaliśmy się na inną miejscówkę,ceglasiową. Tam czekało na nas "tylko" 18 ceglastoporych i mniej więcej 4 garście kurek.Mnóstwo maleńkich zostało, więc za tydzień powinno być kurkowo:) Bajecznie było dziś w lesie:)I burzowo, co=nadzieja! 😆