Dzisiejszy poranek przyniósł w Gliwicach mgły i -3 stopnie na termometrze. Ale około południa pokazało się słoneczko wobec czego postanowiłem urwać się z pracy i sprawdzić jak grzybki znoszą te trudne dla nich warunki a przy okazji przejść się na świeżym powietrzu. Zaczęło się od prawdziwka w Emilowym miejscu (Emil mam na dzieję, że nie masz nic przeciwko temu że kilka metrów kwadratowych mojego lasu będzie nazwana na Twą cześć). Niestety był zjedzony przez robaki i zmarznięty i dlatego musiał zostać na swym miejscu. A później pojawiły się moje zielonkawe przyjaciółki. Mrugały do mnie zachęcająco i szeptały: weź mnie. Ale ja postanowiłem sobie że dzisiaj i do końca tego roku nie chcę mieć z nimi nic do czynienia. Zostały dla uciechy innych. Nie pogardziłem za to maślakami które się pojawiły w wyjątkowej ilości (23) jak na takie warunki. Z uciechą powitałem też 3 ciemne kozaczki.
Podsumowując - pomimo zimna dalej rosną i chwała im za to.