Jak to pięknie wejść rano do lasu, gdzie od kilku dni nikt grzybów nie zbierał. Bajka. Z zasady miałem minąć gdzie co prawda piękne
prawdziwki rosną, ale chętnych wielu i zwykle zostają same obierki. Ale brak aut pod lasem, ludzi w lesie i mały
borowik na skraju skusiły do zaglądnięcia. I się opłaciło,
borowiki małe, średnie i duże sterczały na mchu i igliwiu widoczne z kilkunastu metrów. Jak się później okazało, inne miejsca na które liczyłem bardziej, nie były tak hojne. Nieduży wysyp
borowika w pełni (21 szt. do kosza), trochę
kozaka (6 szt.), przeważnie młode
podgrzybki (100 szt.) i sporo
kurek (ok. 70 szt.). W lesie mijałem również pojedyncze mleczaje (różne jadalne),
kolczaki i olbrzymie
sarniaki. Pomimo wstępnej selekcji, sporo trzeba było jeszcze odkroić na kompost. Ceglastych niewiele, ale są, w tym całkiem małe. Na zdjęciu wydać też, ponownie,
borowika żółtoporego (w jednym miejscu było ich aż kilkanaście sztuk).