Często słyszę, że nie chodzi się na grzyby po południu, tylko wcześnie rano! A ja na przekór poszedłem dla relaksu po pracy do lasu... i nawet wziąłem koszyk, sądząc, że coś znajdę :):) Ostatnio co chwila słyszę, że u mnie w regionie jest teraz ogromny wysyp. Ogólnie w lesie mnóstwo grzybów, głównie niejadalne gołąbki, jakieś muchomory, znalazłem również 2
borowiki grubotrzonowe, a gdzieś z oddali w powietrzu unosiła się woń
sromotnika smrodliwego. Wśród jadalnych grzybków może "szału" nie ma, ale po dwu godzinach miałem prawie cały koszyk, jak na pierwsze grzybobranie w tym roku to i tak dobrze. Statystyka: ceglastych ok. 15 szt, 1
maślak pstry, kilkadziesiąt
kurek, 2
prawdziwki (2 dorodne z robalami niestety zostały w lesie), kilka
podgrzybków brunatnych, 2
podgrzybki złotopore - o dziwo zdrowe, nie spleśniałe :) i pod starą osiką 2 dorodne osiczaki. Dodatkowo przyniosłem do domu innego "dzikiego" lokatora, który był wbity w moją nogę :) Pozdrawiam Grzybomaniaków i po przyjściu do domu oglądajcie swoje ciało, czy nie macie INTRUZA :)