Dzisiaj może będzie trochę nietypowo, ale chcę Wam przestawić myko-przystojniaka, którego spotykamy w Beskidach. Od zawsze znaliśmy go ze Sznupokiem, zbieraliśmy i nazywaliśmy: „ grzyb ziemny „. Jego właściwa nazwa to
goryczak purpurowozarodnikowy, choć częściej chyba słyszy się nazwę: grzybiec. Jest absolutnie wyjątkowy, wygląda jak skrojony z matowego aksamitu, wydaje się jakby był lekko przydymiony lub może lepiej powiedzieć - okopcony dymem, nawet w wilgotne dni trzyma fason zamszowego eleganta. Nigdy nos mu się nie świeci, wizażystka nie miała by z nim zachodu, przed wejściem na wizję. Mimo, że to borowikowaty pełną gębą, nie sposób go pomylić z żadnym innym, jest ciemnoszary ze szczyptą brązu, czasami niemal czarny, o zapachu wilgotnej ziemi. Lubi towarzystwo, rzadko spotykamy go rosnącego solo. Mimo, że jest jadalny, a u nas stosunkowo częsty, nie zbieramy go by napełnić żołądek. Jest gatunkiem zagrożonym, wpisanym w wielu krajach, w tym w Polsce na czerwoną listę, więc i Wy, jeśli go spotkacie dajcie mu rosnąć dalej. Proszę, zastosujcie wtedy foto - grzybobranie, może i Waszym obiektywom uda się go upolować jak wygrzewa się w wieczornym słońcu, jak ten nasz, dzisiaj spotkany w Brennej. PS by zadość uczynić idei portalu - w breńskich lasach na każdym kroku piękna, zdrowiuteńka grzybowa młodzież, od masnych
prawdziwków przez
podgrzybki, po
ceglasie i
kurki. Koszyk dla dwojga nie stanowi wyzwania. Pozdrawiam Tazok