Darz Grzyb!;) Po zeszłotygodniowej "zdradzie" województwa dolnośląskiego na rzecz wspaniałych terenów Borów Dolnośląskich w okolicach Iłowy, dzisiaj, wróciłem na stare, dobre międzyborsko-bukowińskie lasy. Grzybiarz to taka istota, która czasami przypomina małe dziecko, oczekujące na przyjście św. Mikołaja. Ostatnie 2 tygodnie są niesprzyjające wybitnie dla dolnośląskich grzybiarzy, a ja pomimo tego, łudziłem się, że tak jak w Borach, tak i na Wzgórzach Twardogórskich, znajdę jakiegoś honorowego
koźlarza,
borowika lub
maślaki. Niestety nic z tego. Postępujący deficyt wody i brak znaczących opadów, staje się coraz bardziej widoczny w lasach. Grozą napawa mnie myśl zeszłorocznej powtórki. Czy tak będzie? Jak na razie, wszelkie prognozy pogody o obfitych opadach deszczu na zachodzie kraju na wiosnę biorą w łeb. Polska staje się coraz bardziej podzielona pod kątem opadów na mokry wschód i wysuszony zachód. To tak najogólniej oczywiście. Ostatnio rozmawiałem z jednym z naukowców, który powiedział mi, że powtórka zeszłorocznej suszy w Polsce zachodniej, według jego wyliczeń wynosi aż 75%.; ( Na wszystkie chmury świata, oby się nie sprawdził ten czarny scenariusz. Ok. Dosyć tego pesymizmu. W lesie wiosna rozbuchana i rozpleniona maksymalnie. W porównaniu do dwóch tygodni wstecz, las ubrał już wiosenną szatę królewską w postaci pełnego ulistnienia. Nieliczne drzewa jeszcze śpieszą się, aby zdążyć z "ubraniem" na przyjście meteorologicznego lata, które rozpocznie się 1 czerwca. A grzybowy świat na Wzgórzach Twardogórskich śpi w najlepsze. Poza jednym stanowiskiem czernidłaków błyszczących i kilkoma stanowiskami jakiś małych, blaszkowych grzybków, nie znalazłem kompletnie nic. Nawet żółciaki siarkowe nie rosną i to w pewnych miejscówkach. Bieda nieprzeciętna!; ( Z drugiej strony - nie wymagam od przyrody grzybowego szaleństwa, kiedy w kalendarzu jest dopiero 21 maja. Jednak patrząc na niektóre doniesienia ze wschodu, chciałby się znaleźć chociaż kilka sztuk na jakąś jajecznicę lub sosik. Za to, tak jak napisał Paweł z Jeleniej Góry - kleszczy wysyp ogromny. Tam, gdzie chodzę, jest już tak od wielu lat. Pajęczaki przestały robić na mnie takie wrażenie. Jak na mnie spadają to je strącam i idę dalej. Ale ktoś bardziej wrażliwy, miałby po spacerze ze mną serdecznie dość.;) Podsumowując - deszcze przeznaczone dla Dolnego Śląska "wypadały" się do połowy kwietnia i obecnie od miesiąca mamy posuchę, którą bardzo na krótko, przerwały opady z 3 i 4 maja, ale też nie wszędzie. Prognozy pogody na następne tygodnie są bardzo kiepskie. Coraz cieplej i sucho. Pozostaje mi czekać na sezon jagodowy, a grzybki tylko na zdjęciach i we wpisach na wschodzie kraju. Wiosenny las w Bukowinie i Międzyborzu przepiękny, pachnący, ale bez grzybków. Trudno, idziemy dalej w oczekiwaniu na zmianę sytuacji. Pozdrowienia dla Admina i leśnych włóczęgów!;-)