Totalne zaskoczenie!!! Mąż zostawiony na działce w celu skoszenia, a ja na spacer do lasu. Początkowo nic się nie działo: tu
podgrzybek tam kozaczek. Wyszłam więc na leśną drogę, żeby udać się w pewne miejsce w pewnej sprawie ( podejrzenie występowania prawych ). I nagle przy drodze zaczęły pojawiać się młode, brązowe łebki, co ciekawe - wśród suchych, dębowych liści. Zostałam napadnięta i osaczona przez olbrzymie stado
podgrzybków brunatnych. W odległości 20 m od drogi na długości 150-200 m - 100 sztuk pięknych, zdrowych, młodych grzybków. Do tego na okrasę parę
kozaków babek, parę
podgrzybków złotawych i 1 prawy, niestety zeżarty. Plany na popołudnie uległy znacznej korekcie, ale cóż - sama radość. Aż boję się jutro iść do lasu:-).