Mały rekonesans w trasie z Helu do Wrocławia. Pełna nadziei, bowiem warunki pogodowe wydawały się wyjatkowo sprzyjajace (mokro, ciepło), postanowiłam wstapić choć na chwilę do lasu. Odbiliśmy więc z A1 (zjazd Warlubie i coś tam jeszcze). Aż mnie nosiło! Lasy tak podobne do moich najulubieńszych, zielonogórskich. Oczyma wyobraźni już widziałam małe
prawdziwki, stada
kurek, jajeczniczkę z grzybami po powrocie do domu (lodówka po urlopie pusta, tylko jajka, więc akuratnie :)). A teraz do rzeczy. Zaledwie dwie, małe grupki
kurek oraz 3
podgrzybki. Bardzo dużo trujaków, których nazwy nie znam, trochę gołabków oraz kilka krowiaków podwiniętych. Cóż, chyba jednak pierwszy tegoroczny sukces grzybowy będzie miał miejsce w lasach, które znam: milickich lub zielonogórskich. Pozdrawiam i życzę wspaniałych wrażeń z lasu :)