Kolejny weekend za nami... Do super udanych niestety nie można go zaliczyć. Zero deszczu i niepokojąca susza dają się we znaki. W stałych miejscówkach sosnowo-mchowych wybiórczo pojawiały się
podgrzybki brunatne – ilości jednak skąpe i połowa zeżarta. W wysokim lesie brzozowym lekka poprawa – w trawach ładne, duże i w większości zdrowe okazy
koźlarza babki. Po drodze, na małej polance, trafiła się (o zgrozo, bo tylko!!!) jedna, skromna
kania. A na koniec, ku wielkiemu zaskoczeniu, w totalnie suchym lesie sosnowym o podłożu nijakim, bo „iglasto-gałęziowo-ziemistym” - śliczny, duży i zdrowy
borowik :) Jeżeli na dniach porządnie chociaż kilka godzin nie przyleje, to może być cienko:/ Las aż błaga o deszcz, bo sucho niestety strasznie. W łódzkim zapowiadają trochę deszczu w nadchodzącym tygodniu, ale bardziej deszczowy ma być przyszły tydzień. Miejmy nadzieję, że temperatury się utrzymają i będzie jeszcze co zbierać. Tym czasem pozdrawiam wszystkich grzybomaniaków i nie poddajemy się kochani!!! Trzeba mieć nadzieję, że ruszymy jeszcze w tym sezonie na porządne łowy :) Darz grzyb!!! :)