Ponieważ nie mam swoich "miejscówek" w woj mazowieckim postanowiliśmy zwiedzić las w okolicy Kąty Borucza. Efekt 5 borowików, kilkanaście koźlarzy z czego tylko kilka nadawało się do zabrania (ilości podane na jedną osobę). W lesie generalnie sucho. Bardzo, bardzo rzadko pojawiają się jakieś niejadalne. Spotkany miejscowy wracał z lasu z pustym koszykiem narzekając na tegoroczny sezon. Zniechęceni sytuacją postanowiliśmy przerzucić się do lasu w okolicy Stoczka w pow. węgrowskim gdzie las niestety okazał się wysuszony na wiór. Totalna porażka. Sytuację uratowało kilkadziesiąt młodziutkich maślaczków rosnących w jednym miejscu w rowie przy asfalcie, ale ich nie wliczam do statystyki, żeby nie fałszować ogólnego stanu rzeczy. Zgadzam się z wildorchid odnośnie miejscówek, jak się ich nie zna to grzybobranie nawet w sezonie może być słabe. Z drugiej strony nieposiadanie stałych miejscówek stwarza możliwość uprawiania leśnej turystyki, zwiedzania nowych lasów i cieszenia się naturą. Pozdrawiam wszystkich bezmiejscówkowych, i życzę wytrwałości!