Podsumowanie weekendowych wypadów do lasu. Porą popołudniową po pracy w piątek nawiedziliśmy bór podgrzybkowy, grzybów jak na lekarstwo, natomiast to co pozostawili po swojej bytności pseudo-grzybiarze woła o pomstę do nieba! Wygląda na to, że niektórzy szukają grzybów nawet pod ziemią, ściółka zryta niemożebnie, jak tak można?!.... w sobotę odpusciliśmy, natomiast w niedzielę wyruszyliśmy do lasu ok 9:30, raczej czysto rekreacyjnie, bez większych oczekiwań, a tutaj proszę jakie zaskoczenie, całkiem pokaźna ilość
koźlarzy różnej maści, dwa
prawdziwki, kilka
maślaków i kilkanaście
podgrzybków. Wybraliśmy inny las niż w piątek, las który w zasadzie nigdy nas nie zawodzi, pomimo że konkurencja baaaaaaardzo duża, myślę, że nikt nie wyszedł z pustym koszyczkiem i nawet udało mi się miło pogawędzić z napotkaną grzybiarką, czasem wystarczy zwykłe "dzień dobry", czy uśmiech rzucony w kierunku napotkanej osoby, zamiast mrożącego spojrzenia spode łba, na które najczęściej możemy liczyć, przykre to.