Witam wszystkich uzależnionych bardzo i tych mniej. Jako, że pora - 2 dniowa - deszczowa się skończyła i nadeszła pora sucha, to nim wszystko wyschnie na wiórek - do lasu. Ranek przyjemny, słoneczko, +15 w cieniu, i tylko ciekawiło mnie co na to grzyby. Nie wygłupiałam się tylko w "pewne" miejscówki. Pierwsza - obchód na około i po przekątnych i wszystkiego 6 sztuk- tyle, że na grubych nóżkach- wypaśne. Nie marnując czasu - druga oddalona ok 10 km. To w las. Po odejściu około 100 m od samochodu zdziwił mnie dziwny odgłos łamanych gałązek tak jakieś 200 m ode mnie. Nie wiem co mnie napadło, ale pomyślałam, że to psy- w lesie, same? Spojrzałam w kierunku odgłosów i liczę 1 3 psy- po chwili dociera do komórek mózgowych że to loch z całym ok 15 osobowym stadem warchlaków. Stanęła, popatrzyła w moim kierunku- ja schowana za cienką sosenką, ale po chwili z całą rebiatą popędziła akurat w stronę mojego auta. To był początek. Następnie, nie muszę dodawać, że upragnionych grzybów zero. Pomyślałam o dobrych radach- szukaj w głębi lasu. Spokojne okrążanie, po przekątnych i w kółeczko- dało rezultaty. Zaczęłam zapełniać kosz. Różne- i malutkie octówki, średniaczki brzuchate, dużych też trochę się znalazło. Ponadto w lesie- średnia sosna z mchem- gołąbki, muchomory,
goryczaki, sporo krowiaków i to bardzo okazałych. Trafiłam kilka wyrośniętych
kurek. Uzbierało się tego w trzy godziny z ogonkiem- 2 spore kosze. po zważeniu 5,5 kg. Grzybki tak młodziutkie, że aż żal było je ćwiartować. W lesie oczywiście przez cały czas towarzyszyły mi jakaś jedna lub dwie upierdliwe muszydła, i to z tych co żywemu nie przepuści. Jakoś mało słychać ptactwo. Wypad uważam za super- zadowolona, obładowania leśnymi skarbami. Wszystkich serdecznie pozdrawiam - i jeszcze jedno- w lasach strasznie sucho się zrobiło i wszystko trzeszczy pod stopami. Miłych i owocnych w doznania i grzybki wypadów wszystkim życzę. :)