Pierwszy dzień maja, w lesie jeszcze brak grzybów (na razie są kwiaty), przynajmniej u "nas", bo w "Pogrzybiu Koneckim"
maślaki rosną chmarami, ale zawsze zaczyna się "niżej" a około połowy maja dochodzi da nas na Pogórze. W tym roku sumiennie przygotowałem się do sezonu, spacerując przez całą zimę. Chodzenie po górach, przygotowało mnie do "grzybobrania pod górkę" a`la Sznupok & Tazok, kilometry po lasach i brak śniegu, pozwoliły oczom nie odzwyczaić się od ściółki leśnej, więc pierwsza zmiana w otoczeniu (czyt. brązowy łepek), zostanie namierzona i ścięta a żeby oczy nie odzwyczaiły się od koloru i kształtu, raz w tygodniu, wyjście do piwnicy, pooglądać i przynieść coś do domu, w celu kolejnych oględzin, tym razem dokładniejszych :). Kilkanaście nowych miejscówek dopisanych do listy "Do sprawdzenia", teraz tylko czekać na wpis od Marianny, że są i znalazła (no chyba że ja będę pierwszy) i jestem gotowy na nowy sezon, tylko czy On (nowy sezon) jest gotowy na mnie? Odpajęczając koszyk i ostrząc nożyk, czytam Wasze wpisy... -Znowu siedzisz na tej swojej stronie - to już moja żona, - Skąd wiesz? - pytam ja, - Bo zawsze jak tam wchodzisz, to się cieszysz do monitora...:-))), Też tak macie?