duża wersja fotografii z doniesienia

fotografia z grzybobrania
© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii, a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Las liściaste, jodłowe, z domieszkami dębów, brzóz. Sucho bardzo, bez opadów - marne szanse na kolejne grzybobrania. Zebrane rydze 🧡, 14 prawdziwków, 1 maślak pstry, 1 maślak ziarnisty, 1 podgrzybek 🫣, kilka koźlarzy... Dywany liści skutecznie skrywające okazy, które tam są ( ja to wiem!), szeleszczą przy każdym kroku. I te barwy, którymi tylko jesień pozwala się cieszyć 🍁🍂
Dyć słońce, dzieś tam, w niebiesiech, w chmurach jeszcze drzemie - pomyślała, gdy kogut pieniem, pobudkę zrobił. Ażeby cię Twardowski na księżyc w podróż zabrał - wymamrotała. Ślepia zaspane rękami przetarła... Po kiego czorta ten kurak w środku nocy dziób swój pieroński dziora ?! Nagle na równe nogi się zerwawszy, w mig oprzytomniała. No przeca dziś podjazdy w planach... Cały tydzień o tym myślała, techniki opracowując... Bandę rudych łotrzyków, co ostatnio za giermków się przebrali, rezonu nauczyć musi. Płowe rumaki zaprzężone, bryka gotowa... Drogi teraz lepsiejsze, po błocie nie trza się tarabanić, do celu dojechać raz dwa można... Opary różowe, nad polami się snuły, słońce powoli do dnia dopuszczając. To zjawy leniwe, po nocy odpoczywały... Przy postoju, gdzie zwykle konie stawiają, inni wojownicy przybywszy na potyczki, swe bryki postawili, dając koniom zmęczonym biegiem po górskich traktach, odpocząć... W miejscu, gdzie ostatnio rudych łobuzów pojęła i tym razem ich stanice były... Nie takie głupie te łotrzyki, kolczaste zabezpieczenia porobiwszy, w liściach swe kryjówki mieli, na tarczy wrócić nie chcieli. Liny z kolcami, w odzienie się wbijały, nogi plącząc i kalecząc dłonie, skutecznie broniły bandy zbójów... Nie darmo jednak strategia opracowana była... Nóż, z pietyzmem wykonany przez słynnego mistrza nożownictwa, Zapaleńca ( dziękuję 🫶), przez zaprzyjaźnionych, lasy miłujących ludzi, herbu W&V ( 🫶) dostarczony, liny skutecznie odsuwając, łotrzyków do wiklinowej pułapki wsadzać pomagał... Szlachcice, gęby ze zdziwienia rozdziawiwszy w niewolę popadlib, marne szanse na ucieczkę mieli. Byli i sprytniejsi woje, co w liściach się pochowali. Wiele ich już opadło, szeleszcząc pozycję nasze zdradzało. Był też taki, za co rękę se w dyby zakuć dam, bukłaczek ze sobą nosił, szczodrze z niego pociągając, w końcu facjatą w liście upadł - na pośmiewisko zadek wystawiając. Kozaccy atamani wciąż dobrze się kryją, lecz i oni cierpliwość już tracą i z ziemianek na powietrze wychodzą... Kilku ich w niewolę popadło i na nauki okrzesania do grodu Kraka wziętych zostanie. Słońce na korzyść wojów działało, w oczy niemiłosiernie świecąc, oślepiało, mroczki w oczach powodując. Trudno wszystkie okoliczności przewidzieć, choć wiedźma, co niedaleko grodu żyje, przewidziała, że bitwa udana będzie i w chwale do domu wracać będziem... I tak też się stało. Konie odpoczęły, w drogę powrotną nas zabrały... Komnatę ciepłą, szumiąca jak te liście, szlachcicom przygotowałam, rude łotrzyki, w gorącej kąpieli umyte, w zimnej komnacie spoczną, gdyż dobrze na lica działa... Ile wypraw przede mną ? Kto to wie... może w strony gdzie wojak Szwejk, fajkę paliwszy, z niedźwiedziem się zapoznawał 😉