8 godzin w lesie i 8 grzybków: (( ( Ale muszę odnieść się do wpisu Pawła, bo tak się złożyło, że wystartowaliśmy tego samego dnia z tego samego miejsca, czyli ze stacji Bukowina, ale obraliśmy dwa zupełnie różne wektory. Paweł na Międzybórz, perfekcyjnie wykorzystując znajomość terenu i różne jego niuanse pokazał, że nawet na bezgrzybiu można grzybów nazbierać;) (Paweł-pozdrawiam i gratuluje!;) Ja natomiast ruszyłem w głąb bukowińskich lasów, gdzie zawsze ciągnie mnie jak wilka;) Niestety: ( Tak jak ten Puchatek, który im bardziej zaglądał do tego pustego pudełka, czy czegoś tam, tym bardziej prosiaczka tam nie było, tak i ja im bardziej wchodziłem w las, tym bardziej grzybów tam nie było; ( Chyba więcej dało by się tam znaleźć pokemonów;) ale ja się w to nie bawię;) W lesie totalna susza, wszystko pod nogami trzeszczy. Odwiedziłem tereny bagienne gdzie prawie zawsze można było liczyć przynajmniej na szare
kozaki. Okazało się, że tych bagien już nie ma!: (( Wyschły! Został tylko mały rdzawo-czerwony strumyk. Ale nie traćmy nadziei;) Jak śpiewał Kazik: "los się musi odmienić" Pozdrawiam wszystkich miłośników lasu!!!;)