Z kolegą pojechaliśmy w kościerskie lasy. Około 7.30 byliśmy na miejscu. W lesie sporo grzybiarzy, Lasy stare sosnowe, dębowe i mieszane. Grzyby rosły w grupkach lub stadami, np. pociechy. Dla kolegi był to pierwszy w tym roku wypad do lasu, mój kolejny. Ze zbiorów zabrałem do domu tylko
prawdziwki i garstkę czerwonych łebków. Liczyłam skrupulatnie- wyszło równo 140
borowików. Kolega zbierał wszystkie jadalne grzyby. Oddałem koledze, poza kilkoma kozaczkami. swoje zbiory innych gatunków. Zebrałem solidna porcję jadalnych grzybów. Koledze też sie dziś szczęściło i w sumie to się zebrało solidnie. Żona go chyba prześwięci, bo zatargał do domu całą skrzynię grzybów -na oko, to 2 pudła po bananach. Będą przerabiać chyba do głebokiej nocy. Dobrze, że grzybki są suchutkie i czyste. Z lasu wyszliśmy około 14.00. Grzyby czyste, zdrowe. Ewenement- wszystkie prawdziweczki zdrpwiusieńkie. Na zdjęciu już oczyszczone prawdziwunie. Eldorado, eldorado