© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Dzisiaj zgodnie zapowiedzią punkt siódma wkroczyliśmy do lasu (na coś się przydała ta zmiana czasu). Nastawiliśmy się na podgrzybki stwierdzając, że przez buczyny tylko przejdziemy (tak to u mnie jest, że lasy są na przemian świerk, buczyna, świerk, buczyna i tak w kółko). W buczynach tona liści, coś tam znaleźć to jak wygrać szóstkę w lotka. Nam się udało 1 kozaka czerwonego i 4 prawdziwki wszystkie z lokatorami, pozostały tylko czapki. To i tak nieźle jak na szybkie przejście. Lasów świerkowych przeszliśmy kilka i o dziwo w niektórych pojawiają się malutkie podgrzybki brunatne. Czyżby nic sobie nie robiły z kalendarza. Generalnie trzeba się nachodzić i robić to bardzo bardzo wolno. Grzybki są tak podobne do podłoża, że ciężko je zobaczyć. Dzisiaj musiałam zejść do parteru i penetrować wszystkie dziury, doły, okolice ściętych drzew, kupki gałęzi i trawę. Opłaciło się. Poza wyżej wymienionymi jeszcze 300 podgrzybków. W każdym lesie świerkowym znaleźliśmy przynajmniej po kilkanaście podgrzybków brunatnych ale trafiały się też aksamitne i zajączki. Oczywiście widziane także piękne kępki opieniek, nie zbierane przez nas. Wypad udany choć mam niedosyt prawdziwkowy. Ale cóż nie da rady przejść wszystkich lasów w jeden dzień. Co cieszy, mniej grzybów robaczywych niż w ubiegłym tygodniu. PS. Coś mi się wydaje, że ani las ani ja nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Pozdrawiam wszystkich miłośników lasu.